niedziela, 31 marca 2013

Święta



Dzisiaj odbywa sie wielkie testowanie piwa, w moim przypadku, bo przecież patrycjat pije wódeczkę ;d

Pilsner jest gorzyki, ale bardzo smaczny. Czuć chmiel, jego świeżość. Wszyscy chcą buteleczkę czy dwie.

15 dni od warzenia, mówię wam, opłaca się;) ŻABA :D

Trzyma się do końca ;p



Miałem kurwa takiego ja pierdole ładnego posta napisanego, to pierdolony router sie zrestartował i wszystko poszło w pizdu. Ja pierdole.


Kurwa ide przygotować jakaś wode na jutro... 

niedziela, 24 marca 2013

Dry stout - kawa z procentem ;)

Siemacie!

Mam kolejne zacierane piwko za sobą, jeżeli chodzi o jego fermentację, to zaczęła się najszybciej ze wszystkiego co dotychczas warzyłem. Jest to Dry Stout, klasyczne angielskie piwo typu Guinness, ciemne, praktycznie czarne, mało nasycone z kremową pianą. Cóż, kolejny raz zestaw składników ze sklepu Browamator, tym razem zamówiłem zapas składników aby warzyć kiedy przyjdzie ochota ;)

Dry Stout - najpopularniejsze ciemne piwo świata. Spopularyzowane przez irlandzkiego Guinnessa. Czarne jak smoła, wytrawne (od palonego jęczmienia i słodu), umiarkowanie gazowane. Idealne do dłuższych posiedzeń.  
Skład zestawu BA Dry Stout 12°Blg:
-słód pale ale 3,2 kg,
-płatki jęczmienne 0,5 kg,
-jęczmień palony 0,3 kg,
-słód palony Carafa® II 0,1 kg,
-chmiel goryczkowy Challenger (UK) 30 g (granulat),
-drożdże Safale S-04 11,5 g,
- wskazówki do warzenia.
Składniki :)

Pierwsze co się rzuca w oczy, to dużo więcej składników niż w przypadku pilsnera. Pojawia się jęczmień i słód palony oraz PŁATKI JĘCZMIENNE - stąd nazwa stout(solidny grubas :D ). Piwo podobne w przygotowaniu do innych zacieranek, z tego powodu, że też je zacieramy i filtrujemy. Posiada jednak kilka różnic ;)

Zaparzam płatki jęczmienne.


Standardowo, najpierw gotujemy wodę, później zacieramy w 12 litrach wody. W przypadku tej ciemnej smoły, słód pale ale oraz płatki jęczmienne (wcześniej zaparzone we wrzątku, aby aktywować enzymy) wrzucamy do wody o temp 69st, przez objętość zasypu, temperatura spada do 67stopni i tak zacieramy przez 45minut. Trzeba uważać, łatwo jest wsypać słód do temperatury ponad 70stopni, a wtedy możemy zdezaktywować enzymy i zablokować cukry w słodzie - zostanie nam mnóstwo skrobi w brzeczce a piwo będzie niepijalne.
Przy 3 warce doszedłem już do takiego ogarnięcia, że mogę zacierać a w międzyczasie sprzątać, grać na komputerze i takie tam ;p.

Koniec pierwszej przerwy w 67stopniach, zaraz dodam słody palone.
Negatywna próba jodowa, palimy to!


Zacieramy więc 45 minut, a później podnosimy temperaturę do 72stopni i dodajemy jęczmień i słód palony, po 10 minutach podgrzewamy do 76stopni i filtrujemy.

Jęczmień palony wraz ze słodem.

Zoooooom, dziecino!

Tak, po dodaniu słodów palonych nie trzeba czekać minuty, aby barwa się znacznie zmieniła.


Filtrowanie poszło dużo sprawniej niż ostatnim razem, ponieważ zrobiłem sobie nowy filtrator. Znowu zapomniałem zrobić zdjęcia jego wnętrza, ale myślę, że łatwo sobie wyobrazić leżący w środku wężyk inox, który kiedyś pokazywałem na blogu. Ok, filtrowanie poszło w 20 minut, później wysładzanie zajęło kolejne 20 minut, czas na chmielenie.

Nowa kadź filtracyjna, w sumie to mam już mały browar ;) Zrobienie jej zajęło mi 15 minut, przy czym mało nie urwało mi rąk od wiertarki :D


Ostatnim razem, miałem wrażenie, że wygotowało mi się dużo brzeczki, więc tym razem wlałem 25litrów brzeczki( nastaw na 20litrów) i gotowałem bez pokrywki, z zaznaczonym miejscem, gdzie mam 20litrów. Trafiłem w 10tkę! Wygotowało się do 21l a 1 l był osadem, idealnie ekstraktywna brzeczka. Chmieliłem 20g po 5 minutach gotowania na gorycz, oraz 10g po 45minutach na aromat. Chmiel był bardzo śmierdzący, lubelski pachniał dużo lepiej, w piwie jest jednak go mało, na pewno nie pachnie tak chmielowo jak pilsner, ale to właśnie taki typ piwa.

Po chmieleniu chłodzenie w śniegu, najsterylniej jak się da. Później do zdezynfekowanego balona wlałem odrobinę brzeczki, potem zadałem drożdże, które wcześniej uwodniłem i na to lałem dalszą część brzeczki. To był świetny pomysł, drożdże dzięki temu wymieszały się z całym nastawem, napowietrzyły się i kilka godzin później na powierzchni była piękna piana.

OK, tyle na temat procesu przygotowania. Jeżeli chodzi o to co czuć chwile przed wlaniem do balona, to aż ciarki przechodzą i nosa nie można oderwać od kotła zaciernego! Zapach brzeczki to połączenie, karmelu i głębokiej paloności. Pachnie jak kawa, najbardziej przypomina mi to pewnie kawę inkę - jęczmień palony. Brzeczka piękny kolor. Cukromierz pokazał 14 stopni w skali ballinga. Oznacza to, że piwko będzie miało około 5%alk. Mogłem z tego wyciągnąć więcej piwa, ale mniej treściwego, cóż, tutaj powinna być wyczuwana gorycz paloności, zobaczymy. Piwko stoi w 20stopniach, temperatury tej nie przekroczy więc jestem spokojny o infekcje.

Areometr z próbką do pomiaru, spójrzcie na ten kolor!

Tutaj wynik pomiaru jest nieistotny, zrobiony był przed chmieleniem. Po chmieleniu poziom cukru się podniósł przez częściowe wyparowanie wody.


Jeżeli chodzi o Canadian Blonde i moje obawy - przeszły już. Albo to był pierwszy szok jeżeli chodzi o piwo domowe i kubki smakowe się przyzwyczaiły po 4piwach, albo po prostu dojrzewa i smak się stabilizuje. Piwo jest goryczkowe, smaczne jeszcze nieklarowne, ale i tak domownicy piją ze smakiem. Musi się jeszcze nagazować trochę, na święta będzie idealne, zdjęcie niżej pokazuje 2tygodniową Blondynę, która nie miała fermentacji cichej - klarującej. Cała reszta zabutelkowana została z lepszym odklarowaniem.

Domowe piwo - Canadian Blonde. Myślę, że warto ;) W tle komedia tygodnia! ;D


W planie damskie piwo malinowe oraz prawdziwie chmielowe Pale Ale ;)




Pozdr!

piątek, 15 marca 2013

Zacieranie jest proste!

A jakie przyjemne, hoho!
Stało się, poczyniłem pierwszą prawdziwą warkę piwną! Czy wyjdzie, czy jej nie zakaziłem, czy będzie smaczna? Okaże się w niedługim okresie czasu ;) Z racji tego, że blog od dłuższego czasu skupia się na produkcji piwka, opiszę jak zrobiłem piwo z procesem zacierania.
 Leń dopadł mnie w czwartek,bezlitośnie rozłożył mnie na łopatki. Na uczelni same nudne wykłady, paczka z browamator.pl przyszla o 10rano, więc trzeba zacząć robić piwo!

Kurier tylko się uśmiechał, gdyby przyniósł to listonosz, wiedziałoby pewnie pół wsi jakie hobby znalazłem ;D.
Nigdy nie widziałem takiego porządku w paczce ;o..
Całość mojego zamówienia, polecam sklep Browamator.pl!

Zestaw surowców do uwarzenia piwa Pilsner Pils. Słody, drożdże i chmiel.


Na początek trochę teorii..
Słód – skiełkowane i wysuszone ziarna zbóż służące jako jeden z surowców do produkcji piwa lub whisky.
Do wyrobu słodu używa się zazwyczaj ziarna jęczmienia. W piwowarstwie wyróżnia się również tzw. słody pszeniczne, pilzneńskie, monachijskie (do produkcji piw ciemnych), karmelowe jasne i ciemne, barwiące, zakwaszające, parzone, palone i zielone.
Parametry techniczne słodu określają jego barwę wyrażaną w międzynarodowej skali EBC, rozluźnienie, czas scukrzenia i zawartość białka.

Słód śrutowany.

Celem zacierania jest przerobienie skrobi zawartej w ziarnach słodu na cukry. Zajmują się tym enzymy, które są zawarte w słodzie, wystarczy słód namoczyć i potrzymać ok. godziny w odpowiedniej temperaturze - enzymy są aktywne w zakresie 62-72*C.
Trzy najważniejsze metody zacierania to:
  • Zacieranie infuzyjne, jednotemperaturowe (single infusion mash)
  • Zacieranie sterowane temperaturowo (step mash)
  • Dekokcja (decoction) 
Ja użyłem metodę zacierania sterowanego temperaturowo, jest to najpopularniejsza metoda, powiedzmy, że nie jest ani łatwa, ani trudna ;)

Druga przerwa temperaturowa - 64st. Dominik, dzięki za ten termometr, jest idealny dla piwowara! Szkoda, że muszę go oddać ;P


Trzeba zacząć od kwestii kotła zaciernego - gara o pojemności ponad 20litrów. Mój garnek od babci był w kiepskiej kondycji i przy dokładnym myciu zrobiła się dziura.. To może i lepiej, jakby się rozleciał w trakcie godzinnego gotowania, to byłoby mi co najmniej smutno. Poszedłem do babci i pożyczyłem kolejny, trochę mniejszy garnek (równo 20 litrów), umyłem go dokładnie, trochę się z tym zeszło, bo był po smalcu ;/ Kiedy już miałem wszystko zaczynać, dostałem cynk, że u cioci na strychu jest garnek 30litrowy! No to znowu, pójść do cioci, ściągnąć ze strychu niepewny garnek i go umyć. Jakie było moje zaskoczenie, że garnek jest jak nowy, ma spokojnie 30litrów pojemności i w ogóle super, bo jest stożkowej konstrukcji, więc duża powierzchnia leży bezpośrednio nad palnikiem. No ok, czyli przygotowanie naczyń zajęło mi około 2-3 godzin, trudno, robota zaplanowana była ten dzień więc trzeba było się śpieszyć.

Kolejnym etapem, już właściwym, jest zagotowanie wody w proporcji do słodu 3:1, czyli na 4kg słodu gotujemy 12litrów wody. Po zagotowaniu (trochę to trwa), studzimy wodę do 53stopni i zaczynamy zabawę! Wsypujemy słody (główny i mniejsza paczka służąca nadaniu złocistego koloru) i zacieramy w 50stopniach przez 20minut, oznacza to, że w całym zacierze ma być przez te 20minut temperatura 50stopni. Po 20 minutach podnosimy temperaturę do 64stopni (dolewając gorącej wody i odkręcając gaz jak pod dobrym Ży*em)i utrzymujemy 30minut. Po 30 minutach podgrzewamy do 70stopni i trzymamy kolejne 30minut. Ostatnie 30 minut jest czasem umownym, zamiast czekać 30 minut można przeprowadzić próbę jodową, którą wykonałem i skończyłem przerwę po 15 minutach. Na koniec podgrzewamy do 77stopni i od razu wyłączamy gaz. Teraz przechodzimy do filtracji..

Zaczynamy gotować!
Słody zaraz po wsypaniu do wody o temperaturze 53st. Prawda, że wygląda jak apetyczne piwo? :D

Próba jodowa zrobiona dla testu. Fioletowa plama oznacza zawartość skrobi, trzeba zacierać dalej.
Negatywna próba jodowa, czyli dla mnie pozytywna. Kolor zacieru się nie zmienił - koniec zacierania.

Uff, moment, który wydawał się najtrudniejszy jest za mną, teraz czas na filtrację. Z racji tego, że wiadro przygotowane do filtrowania okazało się złe ( tata je sobie zaklepał do rzeczy karpiowych -.-) musiałem przeprowadzić proces w 10litrowym wiaderku.. W trakcie gotowania wody, wykonałem filtrator, czyli wyjąłem gumowy wężyk ze stalowego oplotu, w wiadrze wywierciłem dziurę i wkręciłem tam wyparzony kranik i oplot. Po zacieraniu, nie czekając aż brzeczka wystygnie (to ważne) przelałem do wiadra młóto aż po brzegi. Młoto to jest rozgotowany jęczmień, razem z nim w wiadrze znalazła się woda użyta do zacierania - brzeczka.
Po odczekaniu 30 minut, w trakcie których na wierzchu wiadra pojawiła się woda, a na dnie ułożyło się młóto, tworząc naturalną warstwę filtrującą - zacząłem filtrować brzeczkę.
Otwieramy kranik i pierwszy litr - dwa,który poleci, wlewamy z powrotem do wiadra - jest to tzw. Vorlauf ;D, później leci już klarowna ciecz, więc wężyk kierujemy do garnka. Ważne jest, aby użyć wężyka przy tej czynności, nie można napowietrzyć brzeczki na tym etapie!

Brzeczka w filtratorze, warstwa filtrująca jest w trakcie układania się.

Jakiś czas później, zaczynamy filtrowanie.

Coś takiego jest poddawane filtracji ;)


Ok, filtrowanie 12 litrów poszło szybko, trzeba dolać na młóto kolejne 11litrów wody, bo tyle brakuje do osiągnięcia do 20litrów piwa, dodajemy do tego 3litry, które zostaną wygotowane podczas chmielenia. Więc dolewamy 11litrów, w moim przypadku w ratach, i filtrujemy je do gara, znowu zwracając Vorlauf. Ok! Filtrowanie zakończone, w wiadrze zostały plewy, w kadzi zaciernej mętna ciecz. Trzeba przystąpić do chmielenia, a jest już 23:00..

Młóto po zakończonym wysładzaniu, czyli uzupełnieniem brzeczki brakującą wodą. Stosujemy to po to, aby wypłukać cenne składniki uwięzione w mokrym, gąbczastym młócie.


Chmielenie to nic innego jak nadawanie piwu goryczki, aromatu i innych charakterystycznych cech. Polega na gotowaniu danego chmielu w konkretnych ramach czasowych. Podgrzewamy 22litry naszego filtratu do wrzenia( to dopiero trwało...),gotujemy 10minut i wrzucamy pierwszą dawkę - goryczkową - 50gr chmielu. Chmiel jest w granulacie, nasz lubelski, na początku gotowałem go w woreczku muślinowym, później dostałem informację, że lepiej to zrobić bez woreczka, gotując luzem. Rozwiązywałem więc woreczek nasiąknięty wrzątkiem i wrzuciłem luźny granulat. Ok, chmiel gotuje się już 65minut na pełnym gazie, dodajemy więc kolejną dawkę 25g, a przed samym końcem gotowania dawkę ostatnią, kolejne 25g. Chmielenie trwało około 80minut, piękny zapach w całym domu, w żadnym kupnym piwie go nie czułem nawet w najmniejszym stopniu.

Filtrat, który gotujemy.
Pierwsza dawka chmielu w woreczku muślinowym.

Chmieli się ;)


Kolejnym etapem jest szybkie ochłodzenie piwa. Nie mam chłodnicy do tego celu, miałem zrobić to w wannie z lodowatą wodą, ale na szczęście(?) rozpętała się śnieżyca a temperatura spadła do -5stopni, a zatem godzina 24:00 jest idealną porą aby wynieść gar z 20litrami zacieru na dwór! Tu był koniec mojej pracy, brzeczka szybko się ostudziła, ja się zdrzemnąłem i o 3 w nocy wniosłem ją do domu, gdzie poczekała do rana.

Rano za pomocą sitka, odłowiłem chmiel, i wężykiem zdekantowałem do balona. Piwo jest wyraźnie gorzkie, za sprawą dużej dawki chmielu, nie wykrzywia twarzy przy próbach smakowych, jest po prostu treściwe:) Po godzinie dolałem drożdże i zatkałem wszystko rurką fermentacyjną. Istotne jest, że balon stoi w garażu, gdzie panuje temperatura 11stopni. Jest to piwo Pilsner, czyli dolnej fermentacji, która musi być przeprowadzona w niskiej temperaturze.

DrożdżakiTrupiaki.
DrożdżakiŻywiakiRobaki.


I to byłoby na tyle z całego procesu warzenia, poza tym to trochę zmywania i sprzątania porozlewanych płynów ;) Teraz czekam na to, aż drożdżaki ruszą i zacznie się ''bąblowanie'' ;)

Sobie drożdże i piwo mieszkają w balonie i podziwiają świat zza krat ;(
Aż pienią się ze złości!


Jeżeli chodzi o cały proces, to nie jest trudny, jest bardzo przyjemny, bo robimy piwo od podstaw, jak w browarze, jedynym ułatwieniem jest zamówienie przygotowanego surowca, do którego wykorzystane są potężne maszyny (maszyna do śrutowania słodu kosztuje 300zł, konkretna około 1000zł, słód śrutowany kosztuje 3zł wiecej od nieśrutowanego ;) ). Najważniejsza jest sterylność. Po chmieleniu i ostudzeniu brzeczki, wszystko co ma kontakt z piwem musi być czyste i wysterylizowane. Ja nie wiem, czy czegoś nie schrzaniłem i piwo nie zostało zarażone, okaże się w trakcie. Jedno mogę powiedzieć na pewno - nawet jeżeli będzie złe, zepsuje się, albo cokolwiek innego, już wiem, że robię następną warkę, ale to za 2-3 tygodnie dopiero.
Do tego czasu, przygotuję nowy filtrator, bo już mam odpowiednio duże naczynie aby go wykonać i zbiorę pieniążki na surowce. Z warki wyjdzie mi 20litrów piwa, jest to piwo typu pilsner urquell, koszt w sklepie to 5zł za butelkę, mi wychodzi za 1.20zł. Jeżeli ktoś chce robić piwo tylko z tego powodu, to odradzam, szybko mu się znudzi. Teraz nie myślę o tym, żeby je wypijać, tylko żeby robić nowe xd..

Moje piwko, które uwarzyłem to Pilsner / Pils. Użyłem zestawu składników z browamator, czyli:

Pilzner - najpopularniejsze piwo świata. Złocisty, solidnie nachmielony, pachnący chmielem lager. Piwo sycące i orzeźwiające, niezwykle uniwersalne. Dobry Pils zwykle świadczy o klasie browaru.
Skład zestawu BA Pilzner / Pils 12°Blg:  słód pilzneński Weyermann® 4,0 kg,  słód karmelowy Carapils®, chmiel aromatyczny Lubelski 100 g (granulat), drożdże Saflager W 34/70 11,5 g, wskazówki do warzenia.

Parametry gotowego piwa: ekstrakt 12°Blg, zaw. alk. 4,5% obj.
Zalecana temperatura
fermentacji brzeczki: 10-12°C.

Także tyle w temacie pilsnera, zobaczymy za 3 tygodnie, czy jest sens go zlewać do butelek. Wiem, że pachnie milion razy lepiej niż canadian blonde ;)

Jeżeli chodzi o Blondynę, to dzisiaj zlałem do butelek i zakapslowałem, wyszło 46butelek 0.5l. obawia się, że może być zakażone, bo ma dziwny posmak. Może to być smak młodego piwa, a może po prostu kwaśnieć, okaże się w trakcie. Dzisiaj spróbowałem butelkę tydzień po próbnym kapslowaniu i jest pijalne, powinno się ułożyć w smaku. Zdjęcia z kapslowania są bardzo niewyraźne, bo zrobiłem je telefonem w ciemnym garażu..

Zlewamy Kanadyjską Blondynkę!

Tyle drożdży osiadło przez tydzień, dłużej czekać nie chciałem :D



Mam nadzieję, że doczytaliście do końca, najdłuższą notkę na moim blogu ;) Zasiadam teraz do filmu, 2 dni pracy przy myciu kontenerów, butelek, całego sprzętu, kapslowaniu, przenoszeniu, potrafi zmęczyć,  szczególnie plecy...
Kapslownica gotowa do akcji, zaraz kapselek zostanie zamknięty!

I już, zakapslowana butelka. Zajęło mi to mniej czasu,niż przewinięcie z poprzedniego na to zdjęcie ;).


Po prawej butelki zakapslowane a po lewej jeszcze nie.

Zdjęcia są w słabej jakości, tragicznej wręcz, ale coś tam widać. Przez to, że odbiegają jakością od całej reszty, wrzuciłem je na koniec. Blondynka będzie smakowana co tydzień, zobaczymy jakie zajdą zmiany :) 

Maciek.

niedziela, 10 marca 2013

Cicha fermentacja i cicha nadzieja, że piwo będzie dobre.

Witajcie
Dzisiaj nadszedł czas aby zlać moje piwko na fermentację cichą, czyli ściągnąć ciecz znad osadu drożdżowego, a następnie przelanie jej do balona, aby tam mogła się klarować. Wszystko poszło bez problemów, zwolnił mi się balon po winie, więc wymyłem i odkaziłem go, a piwo miało minimalny kontakt z powietrzem. Na dnie zostało sporo osadu, wygląd, kolor i zapach są całkiem inne niż z drożdży winnych, wiem, że to kwestia cieczy jaka jest nad osadem, ale drożdże nie przejęły w ogóle koloru piwa.

Zlewając znad osadu, pomyślałem, że na półkach sklepowych spotykamy piwa niefiltrowane, naturalnie mętne. Nad osadem zostało mi około litr cieczy, uznałem, że to świetny moment na test kapslownicy. Zlałem więc do garnka całość cieczy znad osadu (płyn był dosyć klarowny, ale nie chciałem ryzykować zlewania go do nowego balona, mogłem zniweczyć całą moją pracę), a następnie do wymytych butelek sztuk dwie. Wsypałem łyżkę cukru do każdej z butelek a następnie poszedłem je zakapslować, spotkała mnie miła niespodzianka. Okazało się, że wczorajsze testy kapslowania wykonałem źle, no ale trzeba było nabrać wprawy przecież. Gdy kapslowałem, dochodziłem do silnego oporu, wydawało mi się, że to butelka lub koniec kapslownicy, uznawałem wtedy za koniec kapslowania, bo istniało ryzyko, że butelka pęknie jeżeli dalej będę napierał. Efektem tego był kapsel, który był zaciśnięty tylko u góry, dolne ząbki ciut wystawały, bałem się, że będzie przepuszczał gaz.
Dzisiaj gdy kapslowałem te 2 butelki, jedną nacisnąłem za mocno. Myślałem, że pękła butelka, bo usłyszałem specyficzny strzał. To była kapslownica dotykająca kapsla, docisnęła kapsel na maksa i wygląda na lepiej zakapslowany niż ze sklepu. Wymieszałem cukier  w środku butelek i powietrze nie wydostaje się. Mam więc naprawdę świetną kapslownicę za darmo, kapslowanie idzie błyskawicznie, 40 butelek zajmie mi kilka minut, taką mam nadzieję.

Piwko(balon) stoi w chłodniejszej części pokoju, myślę o tym aby w ogóle znieść je gdzieś, gdzie będzie około 15stopni, wtedy lepiej zrzuci osad, jeszcze tylko tydzień i znajdzie się w butelkach! ;)

Jeżeli chodzi o 2 butelki mojego piwa, schowałem je w garnku w garażu, boje się trochę, że mogą eksplodować.. Zobaczymy, jeżeli moje pomiary nie zawiodły, otrzymam piwo smaczne i zdrowe ;)

A tutaj zdjęcia z dzisiejszej zabawy!

Boże, dzięki za grawitację! Zlewanie piwa znad osadu do czystego balona.

Właśnie to powoduje zmętnienie piwa - osad drożdżowy, który wytrącił się po 7dniowej fermentacji.

Obumarłe drożdże.


A tutaj fotka góry, zupa drożdżowa :)




P.S.
Znalazłem u babci gar, który ma ponad 20 litrów, będę mógł więc zacierać i chmielić w jednym naczyniu, bez dzielenia na raty, YAY!

sobota, 9 marca 2013

Kapslownica własnej roboty + filtrator INOX

Najgorsze z całej produkcji mam za sobą, ale produkcja nie dobiegła końca ;) Dzisiaj razem z tatą wykonaliśmy kapslownicę. Zmodyfikowaliśmy trochę projekt z rysunku niżej umieszczonego, a co za tym idzie użyliśmy tokarki i spawarki. Całość wykonana z dużej nakrętki do śruby, która została stoczona do walca. Wystający kołek został wspawany w tulejkę, która została później wspawana w głowicę kapslownicy. Kapslownica działa na zasadzie zwężania się do środka, a więc kapsel wraz z naciskaniem na głowicę zaciska się coraz bardziej. Całość konstrukcji wkładana jest do wiertarki stołowej, a samo kapslowanie to opuszczenie i podniesienie hydraulicznej dźwigni. Koszt takiej kapslownicy stołowej na allegro, która nie jest zbyt wytrzymała to 120zł plus przesyłka, ja mam ją za darmo, chyba było warto ;)

Zdjęć z samej produkcji nie posiadam, bo nakurwiający mróz w garażu nie jest miejscem do sesji fotograficznych, próba kapslowania odbyła się na pustej butelce i wyszła pozytywnie, jutro zrobię próbę na butelce świeżo otwartego piwa ze sklepu. Jeżeli za tydzień nie będzie wygazowane - działa, jeżeli będzie, to wystarczy zmienić wymiar wewnętrzny o 1milimetr, żeby ciaśniej ściskała kapsel.

Jeżeli chodzi o piwo, to fermentacja już się kończy, o ile nie zakończyła się dzisiaj. Zawartość cukru w brzeczce stoi na poziomie 2 stopni BLG, jeżeli do jutra wieczór się to nie zmieni, to można zlewać na cichą fermentację a za tydzień butelkować, miło, że piwko tak szybko się produkuje. Zdjęcia z kapslowania i rozlewu już na pewno się pojawią, jak będzie -10 stopni, to przecież aparat ma stabilizator obrazu ;P

Z innych alkoholowych spraw, to wczoraj rozlałem i zakorkowałem wino, założyłem też koszulki termokurczliwe, teraz zostały tylko etykiety, ale te muszę już wydrukować w ksero, bo nie mam kolorowego tonera w domu. Zebrałem już sprzęt do zrobienia drugiego piwa z procesem zacierania, nie chcę czekać aż to będzie gotowe, bo wierzę, że będzie dobre i w ciemno chcę wchodzić w domowe browarnictwo, z wina nie rezygnuję, ale na pewno nie będzie na taką skalę jak piwo.

Dzisiejsza notatka jest poświęcona tylko tej pasji, która mnie wciągnęła, jeżeli chodzi o mnie, to boli mnie język i wszystko mnie przytłacza. A teraz pora na zdjęcia!

Gotowa kapslownica, wysokość kieliszka od wódki ;)

Kapsel, który został już użyty. Kapsel nowy, zatrzymuje się wcześniej, jak widać kapslownica od wewnątrz ma postać stożka.

Kapslownica od wewnątrz, jeżeli zda testy i sobie zasłuży, to zostanie wypolerowana papierem ściernym :)

Grafika inżynierska Politechniki Lubelskiej, czyli rysunek techniczny głowicy bez tajemnic. Szkoda, że na ćwiczeniach i wykładach nie mamy takich praktycznych rzeczy..

Po lewej stronie kapsel użyty i zdjęty za pomocą otwieracza. Po prawej mamy kapsel nowy, charakterystycznie ''rozklepany''.


A tutaj bonus, o którym prawie zapomniałem! Mówiąc, że kompletuję sprzęt do zacierania piwa, mam głównie na myśli robienie go samemu lub pożyczenie od kolegów (np. termometr - dzięki Dominik!). Piwo musi zostać przefiltrowane po zacieraniu, przed chmieleniem, najlepszym i najtańszym na to sposobem jest użycie filtratora z oplotu. Ja użyłem do tego części hydraulicznych, zaoszczędziłem około 50zł, bo części dostałem za free, czyste i nowe ;) Całość urządzenia składa się z:
- wężyka gumowego w oplocie ze stali nierdzewnej inox,
- nypla redukcyjnego, który pozwala wkręcić wężyk do kranika,
- kranika spustowego, czyli zwykłego zaworu kulowego.
Z wężyka wyciągamy gumę, a bardzo ciasno ułożone włókna stali nierdzewnej, będą filtrowały brzeczkę (która będzie przepływała przez grubą warstwę słodu - naturalną warstwę filtrującą). Gotowy filtrator pokażę w przeciągu kilku dni, muszę go umieścić w wiadrze, które posłuży mi za kadź filtracyjną, ale wciąż szukam czegoś większego niż 15litrów.. Gdzie znaleźć za darmo wiadro 20litrów? Dlaczego w piekarniach zaczęli używać 12litrowych? buuu.. 

Zestaw skręcony na szybko, jedna końcówka wężyka będzie odcięta i zaklepana.
Widzimy jak ciasno ułożone są włókna, substancje stałe przez to się nie przecisną, a jak trafią się jakieś odważne, to i tak złapie je mój worek filtracyjny. 




Pozdrawiam i zachęcam do komentowania, a także do próby sił w domowej produkcji piwa! Maciek.