niedziela, 10 marca 2013

Cicha fermentacja i cicha nadzieja, że piwo będzie dobre.

Witajcie
Dzisiaj nadszedł czas aby zlać moje piwko na fermentację cichą, czyli ściągnąć ciecz znad osadu drożdżowego, a następnie przelanie jej do balona, aby tam mogła się klarować. Wszystko poszło bez problemów, zwolnił mi się balon po winie, więc wymyłem i odkaziłem go, a piwo miało minimalny kontakt z powietrzem. Na dnie zostało sporo osadu, wygląd, kolor i zapach są całkiem inne niż z drożdży winnych, wiem, że to kwestia cieczy jaka jest nad osadem, ale drożdże nie przejęły w ogóle koloru piwa.

Zlewając znad osadu, pomyślałem, że na półkach sklepowych spotykamy piwa niefiltrowane, naturalnie mętne. Nad osadem zostało mi około litr cieczy, uznałem, że to świetny moment na test kapslownicy. Zlałem więc do garnka całość cieczy znad osadu (płyn był dosyć klarowny, ale nie chciałem ryzykować zlewania go do nowego balona, mogłem zniweczyć całą moją pracę), a następnie do wymytych butelek sztuk dwie. Wsypałem łyżkę cukru do każdej z butelek a następnie poszedłem je zakapslować, spotkała mnie miła niespodzianka. Okazało się, że wczorajsze testy kapslowania wykonałem źle, no ale trzeba było nabrać wprawy przecież. Gdy kapslowałem, dochodziłem do silnego oporu, wydawało mi się, że to butelka lub koniec kapslownicy, uznawałem wtedy za koniec kapslowania, bo istniało ryzyko, że butelka pęknie jeżeli dalej będę napierał. Efektem tego był kapsel, który był zaciśnięty tylko u góry, dolne ząbki ciut wystawały, bałem się, że będzie przepuszczał gaz.
Dzisiaj gdy kapslowałem te 2 butelki, jedną nacisnąłem za mocno. Myślałem, że pękła butelka, bo usłyszałem specyficzny strzał. To była kapslownica dotykająca kapsla, docisnęła kapsel na maksa i wygląda na lepiej zakapslowany niż ze sklepu. Wymieszałem cukier  w środku butelek i powietrze nie wydostaje się. Mam więc naprawdę świetną kapslownicę za darmo, kapslowanie idzie błyskawicznie, 40 butelek zajmie mi kilka minut, taką mam nadzieję.

Piwko(balon) stoi w chłodniejszej części pokoju, myślę o tym aby w ogóle znieść je gdzieś, gdzie będzie około 15stopni, wtedy lepiej zrzuci osad, jeszcze tylko tydzień i znajdzie się w butelkach! ;)

Jeżeli chodzi o 2 butelki mojego piwa, schowałem je w garnku w garażu, boje się trochę, że mogą eksplodować.. Zobaczymy, jeżeli moje pomiary nie zawiodły, otrzymam piwo smaczne i zdrowe ;)

A tutaj zdjęcia z dzisiejszej zabawy!

Boże, dzięki za grawitację! Zlewanie piwa znad osadu do czystego balona.

Właśnie to powoduje zmętnienie piwa - osad drożdżowy, który wytrącił się po 7dniowej fermentacji.

Obumarłe drożdże.


A tutaj fotka góry, zupa drożdżowa :)




P.S.
Znalazłem u babci gar, który ma ponad 20 litrów, będę mógł więc zacierać i chmielić w jednym naczyniu, bez dzielenia na raty, YAY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz